Przejdź do treści

Kilińskiego 117

podwórko

Kolejny adres na Kilińskiego i kolejne oblicze łódzkich przemian. Zaraz po przejściu przez bramę podwórko wygląda całkiem zwyczajnie i raczej ponuro. Wzroku nie przyciąga żadna interesująca forma architektoniczna, roztacza się przed nami pospolity obraz zaniedbania: trylinka i fasady pozbawione w znacznym stopniu tynku. Uzupełniają go tradycyjne przejawy życia w postaci sznurów z rozwieszonym praniem czy skleconych z byle czego kwietników.

Tylko tyle, co komórki wyburzyli, a tak to praktycznie nie ma żadnych zmian. A, przepraszam, trylinka położona. Zrobiony jest parking. A jak był burdel, tak jest burdel. Melina? Melina.

mieszkaniec

Kiedy jednak zajrzymy nieco bardziej w głąb, uderzy nas kontrast stworzony przez wyrastające po sąsiedzku osiedle apartamentowców w modnych obecnie, stonowanych kolorach. Kontrast tym większy, że granicę posesji, za którą pączkuje deweloperski wykwit nowoczesności, stanowi wyjątkowo obskurny, ceglany mur z widocznymi jeszcze śladami budynków, jakie były do niego niegdyś przyklejone (zapewne komórki, które nie wytrzymały presji czasu, jak masa tego typu konstrukcji w całym mieście).

Oczywiście nie jest to widok charakterystyczny dla Łodzi. Cała Polska pełna jest takich, uderzających niekiedy, zestawień, chętnie dokumentowanych przez pasjonatów fotografii. Te miejskie palimpsesty potrafią wywoływać wiele emocji, rodzą też refleksje na temat przemijania, roli architektury i urbanistyki w życiu człowieka. Jak będą wyglądały takie miejsca za sto lat? Jak zestarzeją się te biało-grafitowe prostopadłościenne „maszyny do mieszkania”? Czy tkanka miejska wzbogaci się o kolejne warstwy, czy stare zostanie zupełnie wyparte przez nowe? Czy jest szansa na dialog między nimi?

Z uwagi na to, że to jest prywatna kamienica i mamy tak jakby tą rewitalizację, a przede wszystkim rozwój tej gospodarki budowlanej, jak pani widzi, wszędzie rosną apartamenty. Więc ta część z murem, tamten budynek, i tam jest jeszcze podwórko, one mają podlegać pod rozbiórkę. A ta część, oficyna, ze względu na to, że to jest jakaś tam lekka secesja, nie dostaną zezwolenia na rozbiórkę.

mieszkaniec

Trudno powiedzieć, czy lokatorzy sypiących się kamienic zadają sobie takie pytania, niemniej można odczuć w ich wypowiedziach presję, jaką odczuwają przez dynamicznie zmieniające się otoczenie. Prywatny właściciel nie podejmuje kroków w celu poprawy ich standardu życia, a jednocześnie nie daje gwarancji, że budynku nie sprzeda lub nie będzie usiłował wyburzyć.

Widzi pani, popatrzeć na tą kamienicę, jak czasem znajomi przyjdą… Bo to prywatny właściciel. W każdym tym jest brama. Tu nie ma bramy, tu nie ma nic.

mieszkaniec

Tu mogliby mieć sieć [ciepłowniczą], bo jest ten apartament z tyłu, no ale właściciel nie pokryje.

odwiedzający sąsiad

W sierpniu 2021 roku zmienił się tutaj jedynie krajobraz za ceglanym murem. „Apartamentowce” czyli XXI-wieczne bloki zyskały już swój ostateczny kształt, upchane jeden obok drugiego górują swoimi kilkunastoma piętrami i zwartą, geometryczną konstrukcją. Można tylko uszczypliwie odnotować, że przynajmniej moi rozmówcy mają do swojej dyspozycji nieco przestrzeni, w której znajdzie się nie tylko jakaś zieleń, ale przede wszystkim miejsce odpoczynku i spotkań z sąsiadami, z której skwapliwie korzystają w letnim słońcu.

więcej zdjęć z tego miejsca