Przejdź do treści

Legionów 26

podwórko

Legionów jest w absolutnym szczycie zestawień najbardziej zaniedbanych lokalizacji w Łodzi. Zapewne złe wrażenie potęguje fakt, że nie jest to mała, przytulna uliczka jak sąsiednia Mielczarskiego czy rewitalizowana Włókiennicza. To szeroki ciąg komunikacyjny, biegnący od planu Wolności przez całe Stare Polesie, z ruchem tramwajowym i masą historycznej zabudowy.

A raczej mógłby nim być, gdyby nadawał się do użytku. Obecnie zarówno stan większości kamienic, jak i nawierzchni woła o pomstę do nieba. Stara, wytłuczona kostka brukowa, zalana fragmentarycznie płatami asfaltu, z biegnącymi przez środek torami, przełożonymi płytami z betonu sprawia, że poruszanie się tutaj jakimkolwiek środkiem transportu to męka, grożąca uszkodzeniami pojazdu oraz pasażerów.

Pani zobaczy, jak to wygląda, wszystko się sypie. (…) Nic się tu nie dzieje. Zmieniają administratorów, tak, że już niektórych to tylko z nazwisk kojarzę. Tylko mieszkańcy zostają. (…) Kawałek był dachu, teraz już nie ma w ogóle.

mieszkaniec

Doskonale konweniuje to obrazem, jaki prezentują sobą pierzeje. Ale nie osypujący się tynk jest najgorszy, tylko nieczynne, zabite witryny, które dobitnie pokazują, że życie na ulicy umarło. Dla mnie, jako fotografki kochającej swoje miasto, jest to widok najsmutniejszy. Dopóki wkrada się rozkład, ale widać, że mieszkańcy sobie jakoś radzą, wchodzą w interakcję z przestrzenią, upiększają ją i naprawiają w miarę możliwości, czuć w tym energię. Wszelkie samoróbki, lepienie z dostępnych materiałów jest twórcze i inspirujące.

Tu [administracja] chce domofon założyć, to nie mogą założyć, bo się nie zgadza… ktoś. Kiedyś pisaliśmy, żeby założyli bramę, to założyli taką, która w ogóle nie jest używana. A, i klamkę ktoś ukradł. Ale w ogóle ona i tak nie była zamykana. Nie wiem, po co miasto założyło ta bramę. Znaczy ja wiem, po co, bo administrator dostał pewnie za to gifta od tej firmy, co sobie montowała. Tak jest wszędzie chyba.

mieszkaniec

Chcę wierzyć, że ten ruch chociaż częściowo przeniósł się do podwórek. Większość z nich jest zamkniętych, zagrodzonych przed wzrokiem obcych – jeśli wspólnocie udaje się wyremontować swój budynek, chroni go jak twierdzy, co wcale nie dziwi w takim otoczeniu. Nawet te zaniedbane kamienice są coraz częściej tak zabezpieczone, więc z uwagą poszukuję ostatnich ogólnodostępnych miejsc.

Tam już wszystko było wyłączone. Tu było podobnie. Ogólnie tak samo chyba wszyscy mieszkają. Na tej stronie prawie wszystkie opuszczone. Na tej też tak trochę mieszkają, trochę nie mieszkają. Tutaj prawie wszyscy.

mieszkaniec

Jednym z nich było podwórko pod numerem 26, na które zajrzałam w 2017 roku. Nie ukrywam, że zgodnie z tym, co zapowiadała bardzo zaniedbana fasada z zabitymi częściowo oknami, przedstawiało sobą dość żałosny widok. Frontowy budynek wyglądał na opuszczony, komóreczki zostały pozbawione zewnętrznych „galerii”, które pozwalały dostać się na piętro, zostały po nich sterczące złowieszczo pale. Co w jakiś sposób budujące, widać, że powstałą w ten sposób konstrukcję lokatorzy wykorzystywali do suszenia prania. Te sznury z wiszącymi rzeczami były najwyraźniejszym objawem tlącego się jeszcze resztkami sił życia.

Bardzo fajnie, na pewno jest lepiej niż w blokach albo u deweloperów. Jest przyjazna atmosfera. (…) Ogólnie jest bardzo fajna atmosfera, my sobie grillujemy nieraz na podwórku. Tu jest bardzo przyjemnie, nikt na siebie nie krzyczy. Nie mamy właśnie sąsiadów takich, co nas podpieprzają, że jest za głośno. (…) Tu nawet są, można powiedzieć, tacy administratorzy samozwańczy. Na to podwórko przychodzą z innych podwórek, mogę wymienić kilka podwórek. Tu przychodzą, bo mówią, że tam się nie da funkcjonować.

mieszkaniec

Nie spodziewałam zatem, że kiedy wrócę tutaj latem 2021 roku, powita mnie grupka mieszkańców, korzystająca z przyjemnej pogody i odrobiny własnej przestrzeni, by zażywać relaksu na świeżym powietrzu. Co więcej, podczas naszej rozmowy, pojawiły się kolejne osoby, które przyjechały tu z innej części miasta, w odwiedziny, bo u siebie nie mają takiej możliwości. Z dystansem opowiedziano mi o przykrych warunkach i braku zmian, niemniej puenta była taka, że nadal nie jest to złe miejsce do życia.

O, następni przyjechali. A oni mieszkają w deweloperskich na 6. Sierpnia, nowe mieszkanie. Ile tam mieszkają? Cztery lata? I przyjeżdżają tutaj, żeby dzieciak pobiegał po tych krzywych krawężnikach. (…) To siostra kolegi, ona mieszkała tutaj i tak się przyzwyczaili, że tutaj przyjeżdżają, bo atmosfera jest bardzo fajna.

mieszkańcy