Przejdź do treści

Zielona 36

sklep spożywczy

Sklep spożywczy na rogu Zielonej i Lipowej, z doklejoną doń budką parkingową, które sfotografowałam latem 2016 roku to jeden z moich ulubionych kadrów. Uwielbiam mnogość historii, jakie opowiada to zdjęcie, ilość detali, które można wypatrzyć, przyglądając mu się po raz kolejny. Nie ukrywam, że szczególnie sobie cenię takie „zdobycze”, zawierające samą esencję z tego, co szukam w mieście podczas moich włóczęg.

Trudno powiedzieć, od czego zacząć, starając się opisać, jak wiele się tutaj dzieje. Pod schludnym szyldem mamy spłowiałą markizę (wprawne oko zauważy rozpięte pomiędzy jej skrajem a ogrodzeniem sznurki – czyżby miała tendencję do samoczynnego zwijania się?), rozpostartą nad prowizorycznie wygrodzonym z różnych rodzajów siatki „ogródkiem piwnym”, bo to chyba najtrafniejsze określenie tej formy przestrzennej.

Poniżej odrobina ekstrawagancji w postaci skóry dzika i poroża zwierzęcia, którego zidentyfikować nie potrafię. Ogródek skromny, ale mieści stół z podwójną ławą, dodatkowe miejsca siedzące na ławce, która przypomina połączenie miejskiej ze szkolną oraz grilla. Przytulności nadają, widoczne na ujęciu z innego kąta, poduszka i mały kwiatek w doniczce.

Obraz dopełniają znak stopu, mający zapewne uchronić biesiadników przez staranowaniem przez nieostrożnego kierowcę, korzystającego z rozciągającego się wokoło parkingu o nawierzchni typu trylinka oraz wisząca na tle plandeki (dla lepszej widoczności), nakreślona ozdobnym pismem reklama polecająca łkaesiaka (w końcu jesteśmy na Starym Polesiu; swoją drogą, zastanawiająca pisownia). Korzystający z przybytku wydają się dobrze bawić, mimo że oprócz piwa widoczne są napoje bezalkoholowe w postaci coli i kawy.

Budka w tle zapewne cierpi na ubytki w obszarze dachu, co można odgadnąć po rozciągniętej nań, dobranej kolorystycznie plandece. Dla wyrównania poziomów ze sklepikiem (bo raczej nie dla komfortu płacących, którym okienko wypada gdzieś na wysokości oczu) została ustawiona na stercie płyt pożyczonych zapewne z okolicznej nawierzchni. Wystrój wnętrza raczej eklektyczny – w jednym oknie żaluzja, w drugim firaneczka, drzwi ozdobione kalendarzem (aktualnym!) z reklamą wyrobów cukierniczych i mapą fizyczną Polski, widać też trochę naklejek reklamowych mieszanego pochodzenia.

Po kolejnym rzucie oka naszą uwagę zwrócą zapewne detale w postaci skleconego z kątowników podestu, nierówno wyłożonego kafelkami schodka do sklepu, zatkniętej w budce flagi czy linii z napisem „stop” na wysokości ogródka (może w jakiś sposób współgra ona z zawieszonym znakiem?). Widać też, że właściciel kładzie duży nacisk na sprzedaż trunków wyskokowych, co wyraźnie sygnalizuje różnego rodzaju szyldami i etykietami.

Tu Walduś miał. Przedtem, w latach 90. Była tu budka warzywna. Z budki warzywnej później, w 99 roku przekształcił się on właśnie w taki mały pawilonik i cały czas miał to jeden właściciel. Później prowadzili go, bodajże do 2009 lub 2010 roku i później zdobyli to nowi właściciele, ale nowi właściciele zrobili z tego, że tak powiem, ruderę, później zadłużyli to, no i właścicielka ich wyrzuciła i teraz zrobiła tutaj taki mini hostel dla Ukraińców. Tutaj każda narodowość, bo ta kamienica służy jako hostel.

przechodzień

Jak zatem potoczyły się losy tego wspaniałego kawałka miejskiego folkloru? Otóż w najgorszy możliwy sposób, co mogłam obserwować, przejeżdżając w okolicy dość regularnie. Budka się ostała i po poważnej metamorfozie stoi w maju 2021 roku nadal, na sześciu kawałkach trylinki, ale ogródek zniknął, tak jak sklepik, którego stanowił integralną część. W jego miejsce pojawił się murowany, szary budyneczek, którego wygląd sugeruje fakt bycia zamieszkiwanym, ale kubatura poddaje to w dużą wątpliwość.

Tego budyneczku tu nie było, to była taka zwykła budka warzywna, pamiętam jeszcze, jak były takie napoje w folii, ze słomką, to był 92 rok. A na Więckowskiego była syfoniarnia. I się chodziło za komuny.

przechodzień

Kilka prób wyjaśnienia sytuacji przy pomocy pracownika parkingu oraz przechodniów skutkuje rozwianiem moich wątpliwości. Mam okazję również usłyszeć historię tego zakątka, sięgającą wiele lat wstecz. Faktycznie, maciupeńki budynek pełni funkcje mieszkalne i jest wynajmowany Ukraińcom przez właściciela, do którego należy również parking oraz sąsiednia kamienica. Niestety, z lokatorami nie udaje mi się porozmawiać. Najwyraźniej hostel to teraz lepszy biznes niż mały sklep, nawet z bogatą ofertą alkoholi.