Przejdź do treści

Pomorska 54

świetlica podwórkowa

Świetlice środowiskowe zdążyły mi się podczas mojego flanerowania połączyć z poczuciem przyjemnego wytrącenia z równowagi – niejednokrotnie trafiałam na ślady ich działalności (bo czasem sama placówka już nie funkcjonowała) w postaci radosnej twórczości, wykorzystującej jako tworzywo materiały uznane powszechnie za śmieci i cudownie ożywiającej przestrzeń nieco niekonwencjonalnymi środkami.

Nie sposób nie uśmiechnąć się, kiedy po wejściu do wyjątkowo obskurnego podwórka widzimy ścianę wyklejoną kolorowymi mozaikami z ceramicznej stłuczki w towarzystwie hasła „Każdy dzień jest wspaniały” lub wielobarwne konstrukcje przestrzenne z palet i opon, w których na dodatek posadzone są rośliny doniczkowe. Tym bardziej, że aż bije od nich ta właściwa dla dzieciństwa niepohamowana, radosna wola ekspresji.

Jest to piękny świat, przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach.

napis na murze

Przy pierwszej wizycie na Pomorskiej 54 zadowoliłam się tą powierzchowną warstwą, wracając tam w lipcu 2021 roku postanowiłam sprawdzić, co kryje się pod spodem, bo przecież świetlica podwórkowa to coś więcej robienie kolorowych kwietników z odpadów. Placówka nadal działa, jak się okazało nieprzerywanie od 15 lat. O wzlotach i upadkach opowiedziała mi jedna z wychowawczyń, która ciepło przyjęła niezapowiedzianego gościa w postaci mojej osoby.

Tak jak się spodziewałam, naścienne konstrukcje zostały przygotowane przez podopiecznych w ramach zajęć praktycznych i ich rolą jest również dbanie, by rośliny przetrwały, tak samo jak koszenie niewielkiego zieleńca. To jeden z aspektów działalności świetlicy, która, funkcjonując w charakterze fundacji, jest w pełni darmowa oraz ogólnodostępna, co w tego rodzaju okolicy jest szczególnie ważne i cenne.

Różnie do tego sąsiedzi podchodzą. Bo nie za bardzo są szczęśliwi, że my tu jakiś taras zrobiliśmy, były meble zrobione z palet, to sąsiedzi mieli pretensje, że towarzystwo spraszamy. Dzieciaki jak wychodzą na podwórko to też różnie bywa, bo czasem właśnie (…) wylewają wodę na głowę, bo dzieci są za głośno.

wychowawczyni świetlicy

Z oferty mogą korzystać dzieci od 7 do 18 lat, jednak organizacja ma nawet 20-letnią podopieczną. Wszelkie usprawnienia dokonywane są własnym sumptem, niekiedy przy pomocy zbiórek publicznych lub przy wsparciu miasta. Użycza ono też za darmo lokal, co likwiduje największy koszt. Okazuje się, że sporym problemem są mieszkańcy przyległych kamienic, którzy niezbyt przychylnie na uciążliwe w ich mniemaniu sąsiedztwo. Niemniej póki co udaje się działalność podtrzymywać, a nawet rozszerzać, chociażby dzięki powiększeniu przestrzeni funkcjonowania. Oby tak dalej!