Sporna
Zanim w Łodzi powstały te wszystkie piękne secesyjne i eklektyczne kamienice, powszechną formą zabudowy był drewniany, parterowy lub piętrowy domek. Nie ma w zasadzie w nim nic wyjątkowego ani napawającego dumą, dlatego pewnie nie jest tak pielęgnowanym fragmentem dziedzictwa jak pofabrykanckie wille. Są jednak miasta, które postanowiły zachować ten kawałek ludowej historii dla potomnych, np. Zgierz, który dzielnicę Miasto Tkaczy przekształcił w park kulturowy i uczynił ją jedną ze swoich największych atrakcji.
No i nic się nie dzieje, poza tym, że nawet nie remontują, nie dbają, bo tu przeciekają dachy, tam gołębie zostały zamurowane na poddaszu.
mieszkaniec
Tutaj chcieli, żeby to przyspieszyć, to nawet podpalili te budynki celowo.
mieszkaniec z sąsiedniej kamienicy
Nie ma się co jednak dziwić, że władze Łodzi, które nie radzą sobie nawet z ochroną i utrzymaniem swoich najcenniejszych kamienic, będą troszczyły się o rozrzucone tu i ówdzie drewniaki. Bo niestety nie tworzą one żadnego malowniczego, acz cennego założenia, a w chwili obecnej mówimy naprawdę o pojedynczych budynkach albo wręcz ich pozostałościach. Ja sama kojarzę je głównie z Bałutami – jeszcze niedawno jeden stał na Łagiewnickiej, zaraz przy Rynku Bałuckim (spłonął, rozebrany na początku 2021 roku) i przy Stefana (ta sama historia, dosłownie parę miesięcy wcześniej).
Nie wiem, co on [inwestor] z tym zrobi, to już jest jego problem. (…) Moim zadaniem jest zapewnienie im jako takiej egzystencji do momentu przejęcia.
administratorka, zapytana o dalszy los budynków
No bo podpalili bezdomni. (…) Oni wszystko spalą, tylko im pozwolić. Dać im wódkę tylko, zapałki… Palą, niszczą.
mieszkaniec
Z czasem odnalazłam drewniane domy w innych lokalizacjach, ale moim pierwszym kierunkiem poszukiwań, jeszcze w 2015 roku, była ul. Sporna, gdzie na krótkim odcinku, między Pankiewicza a Źródłową, znajdowało się ich kilka. Zachwycił mnie głównie ten przysadzisty, ale okazały spod numeru 31, pomalowany w różne kolory. Teraz żałuję, że byłam tak wybredna i zostawiłam zaledwie kilka kadrów, bo obiekty te znikają w zastraszającym tempie.
Sam stan, jeśli chodzi o gminne zasoby i środki finansowe, no to musimy to rozdzielić na wszystkie nieruchomości, jakie posiadamy, a wiadomo, że zostaje tego niewiele na każdą nieruchomość. Tyle, ile możemy, zgłaszam naprawy bieżące. (…) Nie zawsze jest to zrobione od razu, ponieważ zgłoszenia są realizowane w zależności od ich kolejności, a na jeden nasz rejon mamy jedną firmę, która wykonuje wszystkie te zlecenia. To też jest uzależnione od budżetu, jaki jest na umowie. Czasami trzeba zaczekać na aneksy do umowy, żeby umowa została przedłużona i te środki zostały dodane.
administratorka
Kiedy wróciłam na Sporną we wrześniu 2021 roku, dom pod numerem 10A zastałam opuszczony, zabity płytami i częściowo spalony. Jak powiedział mi lokator sąsiedniego budynku, ostatni mieszkańcy wyprowadzili się w ubiegłym roku. Podobnie numer 25 – okolice pokrywają gęste chaszcze, chociaż sam budynek wygląda, jakby został porzucony całkiem niedawno. Widać świąteczne ozdoby, a za moskitierą zrobioną z firanki poutykane są kolorowe doniczki z roślinkami.
Jesteśmy w procesie wysiedlania i aktualnie jest na Sporną duży nacisk, żeby wyprowadzić tych ludzi. Bo z tego, co widzę, co dostaję dokumenty, to skierowania są wydawane i na bieżąco ktoś tam jest wysiedlany.
administratorka
Chcielibyśmy do końca swoich dni tu zostać, ale czy to się uda… Nie wiemy. (…) Nie mamy pojęcia, co zrobią z nami.
starszy mieszkaniec
Cały czas remontowaliśmy, dostaliśmy pozwolenie za czasów komuny: „Chcecie mieszkać wygodnie, to sobie remontujcie”. I tak robiliśmy. Zamiast bloki sobie kupić, to ogród, teren sobie zrobiliśmy. A teraz chcą nas wywalić na zbity pysk. A to co dają, to jest nie do przyjęcia, bo stare drzewa przesadzać do centrum miasta…
mieszkaniec dobudówki przy drewniaku
Numery 28 i 31 nadal są zamieszkałe, chociaż kiedy patrzy się na stan tych domów, napawa to przerażeniem. Administracja deklaruje, że naprawy bieżące są wykonywane, jednak realizowane są przez jedną firmę, według kolejności zgłoszeń, co wydłuża czas oczekiwania. Mieszkańcy mówią mi o niepewnym losie związanym z wykwaterowaniem. Miasto chce ich wysiedlić, ale, jak wszędzie, jest problem z lokalami, urzędnicy nie potrafią wywiązać się z obietnic i zaproponować takich, które odpowiadałyby ich potrzebom. Są też osoby starsze, które nie mają ochoty być wyrywane z miejsca, w którym spędziły ostatnie kilka dekad, mozolnie remontując i pielęgnując otoczenie.
My mamy. Ta pani od ulicy dostała też prawo podłączenia się. Podłączyli, jak kanalizację doprowadzili dotąd [pokazuje połowę długości podwórka], bo było pierw szambo. (…) Tylko ten jeden pan nie ma nic. On musi wodę ze studni i ma tutaj [na podwórku] toaletę. Ci też sobie sami pozakładali, bo dostali zgodę urzędu, administracji na zakładanie. Jak zresztą wszyscy. Jak ktoś chciał nosić we wiadrach i chodzić kupkę, prawda, tutaj. Kto chciał robić… To w zasadzie wszyscy. A teraz urzędy walczą z tymi ludźmi, którzy bez papierów coś tam sobie zrobili, no bo to nielegalnie.
mieszkaniec, zapytany o media
W większości tych budynków nie było podłączenia kanalizacji, tylko była studnia w podwórku. (…) Woda tam jest bieżąca, jest pociągnięta normalnie, natomiast nie w każdym mieszkaniu (…), nie każde mieszkanie miało WC. Każde musiało mieć wodę, ewentualnie, jeśli nie, to były zdroje, uliczne, lub w podwórku, z których mieszkańcy korzystają. (…) Wiadomo, z czasem oczekiwania wszystkich rosną. Woda bieżąca musi być, to nie podlega żadnej wątpliwości, w większości tych mieszkań proponowanych nie ma łazienek w standardzie tych mieszkań, natomiast musimy zapewnić toaletę wspólną i wodę bieżącą. (…) Toaleta może być wspólna, może być na dworze. na zewnątrz, bądź na korytarzu w kamienicy.
administratorka
Administratorka informuje mnie, że cały ten odcinek ulicy jest przeznaczony na teren inwestycyjny. Wszystkie miejskie nieruchomości zostaną wysiedlone (również te murowane) i rozebrane (jak numer 10 A) lub przekazane nowemu właścicielowi. Na razie proces ten odbywa się raczej bez zakłóceń. Wszystkie drewniaki znajdujące się w zasobie gminnym są wpisane do ewidencji zabytków, jednak ze względu na ich stan nie stanowi to przeszkody w ich rozbiórce. Zatem kiedy wreszcie uda się przekwaterować wszystkich najemców, wejdzie tu deweloper, zapewne zrówna wszystko z ziemią, a okolica zmieni się nie do poznania.
Dobrego słowa o urzędnikach mieć nie można. Bo robią wszystko, jakby świadomie robili lokatorom, ludziom, mieszkańcom miasta, na złość. Jakby rzucali ciągle kłody pod nogi, bo wam się nic nie należy. Im się należą pensje wysokie, a my to jesteśmy jak robaki, tylko rozdeptać. Takie odczucie mamy.
mieszkaniec
Jest dobry kontakt z mieszkańcami. (…) Wydaje mi się, że na tyle, ile mam kontakt z mieszkańcami i na tyle, ile mogę, to staram się pomóc. (…) I wydaje mi się, że oni wiedzą, że mogą zadzwonić i po prostu poprosić, czy tam zgłosić jakieś sprawy związane z tą nieruchomością. (…) Drewniane i murowane [domy] mówią, że jak najbardziej, że mogą się wyprowadzić itd., natomiast wiadomo, nie może być zbyt kolorowo. Mam również takich najemców, którzy absolutnie, jak mnie widzą, to nie otwierają mi drzwi, spuszczają psy. (…) Jest jedna nieruchomość, która jest ogrodzona, monitorowana i tam się dostać nie mogę od czasu mojej kadencji czyli od listopada tamtego roku i nie mogę się porozumieć z tym mieszkańcem. Z tego, co słyszę, co rozmawiam z dozorcami, nie chce opuścić tej kamienicy, jest tam w zasadzie on jeden. I nie chce się stamtąd ruszyć. Mało tego, pozabierał wszystkie lokale, które są w kamienicy, zasiedlił, więc pan sobie żyje tam jak pączek w maśle. (…) Aczkolwiek cała reszta Spornej są to ludzie, którzy współpracują, jak najbardziej chcą, żeby im pomóc.
administratorka